Zimowe szaleństwo – Le Signal du Prorel we Francji

Moja pierwsza przygoda z francuskimi stokami zaczęła się od Briançon – czarującego miasteczka w Alpach, w okolicy Serre-Chevalier.

W całej okolicy panują rewelacyjne warunki do jazdy na nartach (amatorzy innych zimowych sportów także będą zachwyceni) i każde pobliskie miasteczko zachwyca swoim niepowtarzalnym klimatem: te wiejskie chatki, przytulne knajpki, a do tego pokrywający wszystko śnieg – widok jak w bajkach. Ale Briançon mimo wszystko jest moim największym faworytem, w dużej mierze przez magiczną, ufortyfikowaną starówkę, której historia sięga aż XVII wieku.

Przez cały czas mieliśmy słoneczną pogodę – no poza jednym dniem, kiedy padł śnieg, ale mimo to nadal dało się zjeżdżać. A do tego całe Briançon wyglądało jeszcze bardziej uroczo… W każdym razie – z uwagi na słoneczną pogodę wszelkie ocieplacze były zupełnie zbędne – kurtka nieprzepuszczająca wiatru i termoaktywna bluzka były czasem aż nadmiarem 😉

Zatrzymaliśmy się w Le Signal du Prorel – jest to ośrodek oferujący zakwaterowanie w pobliżu kolejki linowej Prorel, znajduje się w samym centrum miejscowości Briançon. I jest to definitywnie największy atut, dosłownie wychodząc z budynku mamy kilka kroków do kolejki, a stamtąd już tylko 5minut podniebnej jazdy, która dzieli nas od stoku 🙂 Do dyspozycji gości są apartamenty i apartamenty typu studio z balkonem – a z balkonu boskie widoki na góry!

Mieszkania dysponują częścią jadalnianą z rozkładanymi sofami (niestety muszę podkreślić, że są okrutnie niewygodne 😉 ) oraz łazienką z prysznicem i toaletą. W niektórych są też dodatkowe piętrowe łóżka, także jak najbardziej możliwy jest wyjazd większą ekipą. Aneks kuchenny jest wyposażony w piekarnik, płytę kuchenną i lodówkę, więc można przyrządzić sobie coś do jedzenia. Można też skorzystać z menu oferowanego przez ośrodek, czyli śniadań i obiadokolacji.

Na Le Signal du Prorel zdecydowaliśmy się ze względu na to, że oferowano tam bezglutenowe posiłki – zostałam zapewniona, że jest możliwość, aby śniadania i obiadokolacje (a wykupuje się je uprzednio, w czasie rezerwowania noclegu) były dla mnie przygotowane w wersji bez glutenu.

Co do samej organizacji posiłków: nie można narzekać. W czasie śniadań szwedzki stół się świetnie sprawdzał, każdego dnia były inne opcje do wyboru i nigdy nie było żadnych kolejek, więc można było szybko zjeść i śmigać w góry. Obiadokolacje zaś składały się z dwóch dań i deseru, i tu już było zwykle trzeba chwilę poczekać aż kelnerzy je doniosą. Kuchnia sama w sobie nie należała do wykwintnych i nie mogę powiedzieć, żeby była smaczna, ale po całym dniu na stoku jest się tak głodnym, że zje się wszystko. Ale tu był kolejny problem… A to taki, że na miejscu się jednak okazało, że wcale nie wszystkie dania były bez glutenu i nagle podczas serwowania otrzymywałam informację, że jednak nie mam wcale czego dziś zjeść… Chyba nie da się ubrać w słowa jak wielki zawód i gniew mną wtedy targał 😉 Dodatkowo, kilkakrotnie zaserwowano mi danie, które było zwykłym daniem z glutenem i nikt nawet nie poczuł, że wypadałoby przeprosić czy bardziej się przyłożyć. Któregoś razu, kiedy kelner przyniósł mi danie niczym nie odbiegające od tego, co otrzymali znajomi, zapytałam Managerkę, czy moje danie aby na pewno jest w 100%-ach bez glutenu. Na co otrzymałam odpowiedź: „No… W ubiegłym tygodniu mieliśmy tu inną panią na diecie bez glutenu. Zjadła to i nadal żyje, więc chyba tak.”. Super… Pomyślałam, że jednak tam komuś brakuje trochę edukacji – oczywiście, cały świat nie musi wiedzieć, czym jest celiakia, ale jeśli już oferuje się bezglutenowe menu, to jednak by wypadało wiedzieć co się oferuje – a jeśli się nie wie, to choćby zapytać swego gościa. Takie miejsca irytują mnie najbardziej…

Całym szczęściem miasteczko jest dobrze wyposażone, jest kilka sklepów ze zdrową żywnością, gdzie znajdziemy bezglutenowy chleb, makaron, mąki, ciastka i nawet croissanty 😉 Ponadto w odległości jakichś 5-ciu minut spacerem od Le Signal du Prorel znajdziemy Carrefour, a tam już naprawdę fajny asortyment – włącznie z Carrefourowską linią bezglutenowych smakołyków.

Podsumowując: sam obiekt jest OK, porównanie standardu do wysokości ceny wypada naprawdę w porządku – to chyba najbardziej przystępne cenowo miejsce w okolicy, więc warto je rozważyć. Ale trzeba mieć na uwadze, że stołować się byłoby bezpieczniej na własną rękę. I tu moją największą rekomendacją w okolicy jest Loup Blanc w Chantemerle – restauracja nie jest bezglutenową samą w sobie, ale na życzenie można w niej dostać prawdziwe rozkosze! 😉

8 Odpowiedzi na Zimowe szaleństwo – Le Signal du Prorel we Francji

  1. Katerina pisze:

    Jaki dokładny i szczegółowy opis – zero pytań 🙂 Od jakiegoś czasu zachodzę w głowe gdzie pojechac na ferie, bo z moja dieta jest zawsze problem – ale ten opis juz mnie chyba przekonal 🙂 widzilam tez tutaj ze w Lyonie jest bardzo fajna restauracja dla alergikow to juz chyba mi zostaje tylko namowic znajomych zeby sie zatrzymac po drodze 🙂

  2. Jerzy pisze:

    Świetny materiał!

  3. Ala pisze:

    Woaaaaw! Zachciało się gór, świetny post – na pewno wielu z nas ułatwi zimowe wybory. Pozdrawiam

  4. Nathalie pisze:

    Dziękuję wszystkim, mam nadzieję, że skorzystacie z informacji. Buźka 🙂

  5. Monika pisze:

    Genialna strona, świetny materiał!

  6. Olka pisze:

    Pojadę tam, pojadę! Ale się cieszę, że tu zajrzałam – byłam już załamana myśląc o feriach bg. A ta restauracja Loup Blanc – widziałam jej recenzję i zdjęcia, już się mogę doczekać aż tam zajrzę!

  7. Nathalie pisze:

    Piękne dzięki! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wielkie dzięki za odwiedzenie mojego bezglutenowego kawałka nieba – mam nadzieję, że znajdziesz tu wszystko, czego potrzebujesz. Tymczasem życzę przyjemnego buszowania po stronicach portalu i zapraszam częściej ♥
↓ Więcej ↓
© 2014 | EatAndTravelGlutenFree.com | Natalia Mantur | AllRightsReserved